top of page
Szukaj
  • tomaszgos

Kontakt z twarzą nie zna granic

Zaktualizowano: 16 maj 2021

Z Andrzejem Walkuszem, artystą fotografem i rysownikiem rozmawia Tomasz Gos.


Fot. Anna Gross

Czym dla ciebie jest twarz?


Z twarzy możemy wszystko odczytać. Pozytywne lub negatywne usposobienie a także choroby. To wszystko odbija się na niej. Twarze także ostrzegają. Są ludzie, którzy swoją twarzą mówią: nie podchodź do mnie.


Niektórzy próbują zmienić swój wyraz twarzy poprzez tatuaże lub makijaż.


Czasami jest to zamazywanie rzeczywistości poprzez nadanie swojej twarzy sztucznej agresji lub zwiększenia jej urody. Chcemy być piękni. Chcemy być doskonali. Dla mnie jednak jest istotne aby w tych twarzach odnaleźć spokój i zobaczyć człowieka takiego jakim jest na co dzień.


Czy fotografia portretowa jest namiastką nieśmiertelności?


W pewnym sensie tak. Kiedyś ludzie balsamowali się żeby być wieczni. Wśród Inków, nawet kiedy ktoś zmarł to dalej się go radzono. Rozmawiano z mumią.


Fot. Andrzej Walkusz


Czy osoby portretowane przez ciebie pozują do zdjęć?


Najważniejsze dla mnie jest uchwycenie cechy charakteru portretowanej osoby. Ludzie na moich zdjęciach nie pozują. Jedyne czego chcę to żeby ta twarz oddychała, stąd często osoby portretowane przeze mnie mają lekko rozchylone usta.


Fotografujesz często ludzi, których kultura jest odległa od europejskiej. Jak udaje ci się z nimi porozumieć?


Kontakt z ludźmi z innych krajów i kultur był dla mnie zawsze ważny. Teraz mam możliwość podróżowania i poznawania różnych miejsc na świecie. Kontakt z twarzą nie zna granic. Nie trzeba mówić w tym samym języku żeby zrozumieć co mówi twarz drugiej osoby.


Fot. Andrzej Walkusz


Wybierasz do swoich zdjęć ludzi szczęśliwych?


Przeciwnie. Nie staram się wybierać ludzi szczęśliwych, pięknych i uśmiechniętych. Nawiasem mówiąc, jesteśmy jedynymi zwierzętami, które za pomocą pokazywania zębów tworzą komunikat o radości. Fotografuję często ludzi dotkniętych ubóstwem socjalnym. Staram się jednak fotografować ich tak, jakby byli bogami. Pamiętam Somalijczyka, który w Kolonii siedział na ziemi, z turbanem na głowie. Miał bardzo charyzmatyczną twarz. Zapytałem go czy mógłby wstać do zdjęcia. Kiedy wstał to miałem wrażenie, że wstaje inna osoba. W jego twarzy była godność. Nie ma dla mnie żadnego znaczenia, czy fotografuję osobę bogatą czy biedną. Twarze są zawsze piękne nawet te pomarszczone i te z bliznami. Poza tym, jeżeli prosisz kogoś, żeby pozował do zdjęcia to nie możesz go stygmatyzować. Nie możesz pokazywać jego słabości.


Nie używasz obiektywu o standardowej ogniskowej...


Robiliśmy kiedyś z dziennikarzami dla niemieckiego wydawnictwa wywiady z polskimi pisarzami. Między innymi z Lemem, Herbertem i Kapuścińskim. Kiedy robiłem zdjęcie Stanisławowi Lemowi, kolega zapytał: dlaczego nie podejdziesz bliżej i nie zrobisz mu zdjęcia z bliska? No właśnie – pomyślałem – dlaczego nie? Krótko po tym zdarzeniu kupiłem sobie teleobiektyw, który pozwala mi utrzymywać fizyczny dystans z portretowaną osobą a jednocześnie bardzo zbliża mnie do niej w sensie optycznym. Mam dzięki temu większy wgląd w oczy tej osoby.


Fot. Andrzej Walkusz

Pół wieku temu francuski fotograf Henri Cartier-Bresson powiedział, że według niego fotografia stała się zbyt szybka. Dzisiaj fotografia stała się ultraszybka. Fotografuje się dosłownie wszystko i wszędzie.


Nawet są organizowane wystawy typu „selfie”. Jedna z nich miała miejsce w Düsseldorfie. Były zdjęcia z kawą, z tym co fotografowane osoby jedzą i z wszystkim tym co ich otacza. Selfie robią przeważnie młodzi ludzie. Być może jest to kwestia hormonów: robią sobie zdjęcia z atrakcyjnych pozach i atrakcyjnych miejscach, żeby znaleźć partnera.

Szybkość fotografii jest też pewnego rodzaju wygodą. Musisz być dobrym mówcą żeby opisać słowami stan w jakim się znajdowałeś w określonej sytuacji oraz miejsce, w którym byłeś w tym momencie. Zrobienie szybkiego zdjęcia i natychmiastowe wysłanie go komuś znacznie ułatwia komunikację. Na fotografii są kolory, kształty, format, szczegóły, punkty odniesienia…


Pracowałeś jako realizator dźwięku. Czy traktujesz dźwięk jako uzupełnienie fotografii?


To nie jest konieczne. Dla mnie twarz jest wszystkim. Dopowiedzenia dzieją się w głowie. Każdy inaczej reaguje na zdjęcie. Dźwięk towarzyszący fotografii jest właśnie w głowie.


Fot. Andrzej Walkusz


Dlaczego zająłeś się rysunkiem?


To zadziało się jakoś naturalnie, w którymś momencie mojego życia. Rysunek jest efektem fascynacji twarzą i starymi kulturami a także tworzeniem wiar po to żeby manipulować ludźmi. Największą rolę w mojej twórczości odgrywa kultura perska i egipska. Jako ciekawostkę opowiem pewną historię. Część mojej rodziny wywodzi się z rodu o nazwisku Walkusz a część z rodu o nazwisku Ptah. Mając na nazwisko Walkusz, postanowiłem przyjąć kiedyś pseudonim artystyczny: Ptah. Wiele lat później, zgłębiając kulturę starożytnego Egiptu, dowiedziałem się, że istniał w tej kulturze bóg Ptah, który był patronem rzemieślników i artystów.


To co robisz jako fotograf i artysta jest twoją pasją...


To co robię jest po prostu częścią mojego życia.





105 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page